Wyprawa do Grecji – Dzień 21
Korynt – Athens Wstając rano z ostatniego dzikiego campingu wiemy, że to już dziś. Ateny są już tylko 80 km od nas. Jest mniej kilometrów
Scepan Polje – Cerovo
Rano zebraliśmy się i ruszyliśmy na kolejny odcinek. Później okaże się, że będzie nazwany odcinkiem tunelowym. Po drodze pan z pobocza krzyczał do nas Lewandowski ,Lewandowski. Fajnie, że po fladze piłkarza chociaż kojarzy.
Tunele, tunele, tunele towarzyszą nam przez pierwszą część dnia. Krótsze i dłuższe, wszystkie podobnie niebezpieczne. W niektórych jechaliśmy w absolutnych ciemnościach nie widząc nic. W jednym, bardzo długim zjechałam na boki spadł łańcuch. Szybko opanowaliśmy sytuację i nic się nie stało.
Przy stacji, po przejechaniu około 50 kilometrów, spotkaliśmy rodzinę z Warszawy, która zachwyciła się naszą podróżą. Zrobili sobie z nami nawet zdjęcia i chwalili.
Następnie zaczęły się bardzo strome podjazdy, ale bez towarzystwa ciężarówek, co znacznie poprawia komfort jazdy z sakwami. Po ukończeniu ostatniego podjazdu zjeżdżamy na pobocze i spotykamy psa. Nie szczeka, nie chce nas ugryźć a macha do nas ogonem i najprawdopodobniej jest głodny. Karmimy go i jedziemy dalej.
Po podjazdach czas na zjazd, który trwa ponad 20 kilometrów. Niestety towarzyszy mu silny, czołowy wiatr. Docieramy do miejscowości Niksić – tu zjadamy gurmanską pleskavicę, uzupełniamy zapasy wody i jedzenia i jedziemy w nieznane.
Jazda wiejskimi drogami bardzo nam się podoba. Mimo podjazdów czerpiemy mnóstwo przyjemności z widoków i otoczenia. Zatrzymaliśmy się po 100 kilometrach przy opuszczonej restauracji i zrobiliśmy obchód w poszukiwaniu miejsca na namiot. Za budynkiem znaleźliśmy ukryte miejsce, niewidoczne z drogi głównej z pięknym widokiem na góry. Jest to strona zachodnia, więc tutaj będzie zachodzić słońce.
Spacerujemy w głąb wymarłej wioski w poszukiwaniu internetu i spotykamy panią siedzącą w restauracji, która daje nam wi-fi. Karta bośniacka dalej nie działa 🙁
Około 22:00 podziwiamy gwiaździste niebo, jednak nie tak piękne jak za granicą czarnogórską. Po północy wjeżdża na nasze miejsce samochód i trąbi. Być może też chciał tutaj spać… Ale wycofuje się szybko a my zasypiamy ponownie
Korynt – Athens Wstając rano z ostatniego dzikiego campingu wiemy, że to już dziś. Ateny są już tylko 80 km od nas. Jest mniej kilometrów
Patras – Korynt Dzień zaczyna się ciekawie, a noc jest w miarę spokojna. Trochę świecą się w nocy światła z fabryki i portu, ale trwa
Menidi – Patras 8:30, czas się zbierać. Tęsknimy za burkami, których tutaj już niestety nie ma. Zachwycamy się tak dla odmiany wielością serów feta i