Wyprawa do Grecji – Dzień 21
Korynt – Athens Wstając rano z ostatniego dzikiego campingu wiemy, że to już dziś. Ateny są już tylko 80 km od nas. Jest mniej kilometrów
Dzień zaczyna się ciekawie, a noc jest w miarę spokojna. Trochę świecą się w nocy światła z fabryki i portu, ale trwa tam nocna zmiana.
Pakujemy torby na rower, gotowi do drogi spostrzegamy, że w moim rowerze jest kapeć. Ciężko jest Marcinowi założyć oponę. Na domiar złego nie wyeliminowaliśmy przyczyny przebicia… Po godzinie męczenia się z oponą i wentylem, udaje się napompować koło. Puścić nie chciał wentyl, który odkręcał się razem z pompką i nakładką. Na szczęście się udaje i ruszamy.
Zagadują do nas jeszcze spotkani poprzedniej nocy kitesurferzy i życzą powodzenia w dalszej wyprawie, choć zbliża się ona ku końcowi.
Trasa płaska, tylko z kilkoma górkami. Pochłaniamy po drodze tony jedzenia, ciągle czując głód i pragnienie. Wypitych napojów będzie tego dnia 11 litrów!
Grecja stoi pick-upami, jeździ ich tutaj zatrzęsienie. Po dojeździe do Koryntu, robimy obowiązkową fotkę kanału i spotykamy sakwiarzy.
Lecimy na zakupy do Lidla i zaczyna się ulewa, która na szczęście nie trwa długo. Przed sklepem czarnoskóry mężczyzna wyłudza od ludzi euro przy odstawianiu im koszyka 😀
Czekamy aż skończy się deszcz i jemy kolację. Nagle zagaduje nas mężczyzna z wózkiem i dzieckiem w środku: “my friend, look at the baby i go for 5 minutes”.
Wprawia nas to w osłupienie, ale musieliśmy wyglądać wiarygodnie, bo stajemy się tymczasowymi opiekunami na oko 3-latki w wózku. Jej ojciec na szczęście wraca za 5 minut. To doświadczenie wrywa nam się w pamięć. Jak można obcym ludziom przed sklepem zostawić dziecko? Niewiarygodne.
Nad wodą mamy ostatni dziki camp. Znowu jest to przemysłowa dzielnica i na miejscu spotykamy… wędkarzy… Wiemy już, że całą noc będą łowić. Z biegiem czasu robi ich się coraz więcej. Z namiotu mamy widok na łowiących ludzi. Co nas szokuje: łowią również kobiety.
Trochę krzywo się na nas patrzą, jak rozbijamy namiot, a my śmiejemy się, że przynajmniej nie jesteśmy kolejnymi wędkarzami, którzy zabiorą im ryby 😀
Mimo bliskości drogi zasypiamy, myśląc o tym, że już niedługo nie będzie pięknych widoków i zachodów słońca a betonowe miasto i najważniejsze – uda się nam założony cel wyprawy!!!!
Korynt – Athens Wstając rano z ostatniego dzikiego campingu wiemy, że to już dziś. Ateny są już tylko 80 km od nas. Jest mniej kilometrów
Menidi – Patras 8:30, czas się zbierać. Tęsknimy za burkami, których tutaj już niestety nie ma. Zachwycamy się tak dla odmiany wielością serów feta i
Sagiada – Menidi Godzina 6.40 (tak, wstajemy godzinę później), gdyż do czasu z Albanii trzeba dodać godzinę. Marcin robi kawę i zjadamy śniadanie. Po śniadaniu