Majówka 2022: Berlin z Gdańska – 500km

20220502-_DSC2567

Dzień 1: Gdańsk – Czersk (91km)

29 kwietnia, jeszcze w trakcie pracy powoli przygotowywałem nasze rowery, bagaże i oświetlenie do bezpiecznej jazdy już po zmroku do naszego miejsca na noc. Udało nam się uzgodnić z ciotką Oli, że przenocuje nas w Czersku. Dzięki temu mieliśmy mniej zmartwień o jedzenie i moglibyśmy wykręcić więcej kilometrów. A niestety z powodu pracy, czyli przeszkadzacza w życiu nasz wyjazd rozpoczynał się dopiero o 16:30. 

Nasze wyjazdy planujemy zawsze napięte do granicy możliwości i z dbaniem o każdą minutę. Trudno tutaj nie stresować się upływającym czasem, ale dzięki temu noclegowi mogliśmy spokojniej startować.

Gdansk_Czersk_29.04

Dzień 2: Czersk – Kuźniczka (181km)

30 kwietnia rozpoczął się pierwszy prawdziwy dzień naszego wyjazdu. Mieliśmy przewagę skorzystania z ogromnego śniadania u ciotki Oli. Naładowani kaloriami mogliśmy ruszać stabilnym tempem. Wystartowaliśmy już o 7 rano. Spodziewany słoneczny dzień zapowiadał bardzo dobrą, zupełnie bez stresu jazdę. To zawsze miłe kiedy nie trzeba się przejmować dystansem i mieć pewność, że nasz cel jest spokojnie wyznaczony.

Startowaliśmy w kurtkach przeciwdeszczowych, z samego rana było jeszcze dosyć zimno, może 5*C. Natomiast po drodze była okazja po raz pierwszy podczas tej wyprawy przebrać się w krótkie spodenki. 

Naszym celem była Piła, czyli do przejechania planowaliśmy 130-140km, ale trasa, pogoda i lekko wiatr w plecy prowadziła nas dalej. W Pile zjedliśmy natomiast obiad w barze mlecznym obok dworca PKP. 

Dzięki temu, że nasze noclegi były wyznaczane po lasach, a Polska ma ich naprawdę bardzo dużo w przerwie mogłem przeklikać w aplikacji Komoot nasz docelowy punkt. Wybrałem ogromny las za Trzcianką. Co ciekawe okazało się, że las wygląda bardziej jak las gospodarczy, zasadzony przez człowieka w równe rzędy. Przez to na wiele metrów była widać w głąb lasu. Wypatrywałem również miejsca nad jeziorem, ale szybka ocena wskazała, że miejsca może zabraknąć.

Czersk_Trzcianka_30.04

Dzień 3:  Kuźniczka – Kostrzyn n/Odrą (181km)

Spodziewaliśmy się bardzo zimnej nocy, ale finalnie okazało się, że temperatura spadła do 5*C i ubranie wszystkiego co mamy w śpiworach z limitem 4*C okazało się bardzo dobrą kombinacją. Nie było tak źle. Dodatkowo ugotowaliśmy rano 400ml kawy, którą wypiliśmy na szybko z shakera.

Gotowanie na wody na kawę

No i z powodu trochę lepszej temperatury straciliśmy duże tempo zbierania się, które charakteryzowało nasz poprzedni wyjazd do Szczecina gdzie w nocy budziło nas zimno i było to moje zmartwienie. 

Na 1 maja mieliśmy zaplanowane pierwotnie nocowanie pod Gorzowem Wielkopolskim, ale w związku z bardzo dobrą jazdą nadrobiliśmy aż 60km i nasz nocleg na 1 maja musieliśmy przesunąć. Niestety z mapy wcale nie wyglądało aby za granicą Polski udało się szybko znaleźć miejsce noclegowe. Przez co wyszukałem nocleg tuż przed granicą w Kostrzynie nad Odrą blisko słynnego pola namiotowego Pol and Rock.

Po zjedzeniu obiadu w Gorzowie a dokładniej tradycyjnego naszego dania wyjazdowego – pizzy ruszyliśmy w drogę. Na prognozach widzieliśmy, że będzie całkiem ładnie, a w nocy nawet 8-9 stopni. Wszystko przez zapowiadane zachmurzenie. 

Zaskoczył nas jednak deszcz w trakcie nocy. Uderzenia kropli deszczu były tak hałaśliwe jakbyśmy byli w środku monsunu a na zewnątrz okazało się, że tylko kropi. 

Trzcianka_Kostrzyn_1.05

Dzień 4: Kostrzyn n/Odrą – Berlin (93km)

2 maja podjęliśmy decyzję, że my cebulacy weźmiemy nocleg w prawdziwym hostelu aby nie tracić czasu nad dojeżdżanie następnego dnia do atrakcji Berlina a zwiedzić je jeszcze tego samego dnia. 

Okazało się, że to była dobra decyzja. Jeszcze się tego uczymy, ale czasem trzeba wydać pieniądze i skorzystać z prawdziwego noclegu, noclegu ze śniadaniem bufetowym dzięki któremu w dniu powrotu pociągiem nie musieliśmy zbyt wiele dokupować bo byliśmy wciąż pełni po godzinnej sesji na jadalni.

Pozostałe wpisy