Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wyprawa do Grecji – Dzień 7

Sala – Csatka

Noc jest  chłodna, ale poranek po wschodzie słońca ogrzewa nas. Pijemy kawkę w słoneczku i składamy namiot.

Marcin smaruje rowery i robi szybki przegląd sprzętu oraz dokręca śruby. Wszystko jest na swoim miejscu, bagażnik trzyma, sakwy i torby też.

Na całej trasie pozdrawiają samochody, szczególnie ciężarówki, głównie z Polski, których jeździ po tej drodze bardzo dużo. Drogą132 ciężko się jedzie, gdyż jest to trasa w pobliżu autostrady i jest wzmożony ruch kołowy. Wyprzedzanie odbywa się tutaj “na gazetę”. Cżęsto czujemy oddech TIR-ów na plecach.

Mijamy bardzo klimatyczne i urokliwe wioseczki, w nich znajdują się malutkie sklepy z miłymi sprzedawcami.

Na Węgrzech prawie nikt nie mówi po angielsku co wprawia nas w zdziwienie. W jednym miejscu udaje nam się zamienić kilka słów ze sprzedawcą po angielsku.

Zaopatrujemy się w bardzo smaczne bułki z makiem, 5 litrów wody do bukłaków i lecimy.

Dziś nocleg mamy na farmie, pod dachem. Dojeżdżamy na ogromny teren, gdzie wita nas miły gospodarz. Jesteśmy zdania, że to Brytyjczyk, gdyż mówi w specyficzny sposób i z charakterystycznym akcentem. Cieszymy się, że chociaż tutaj dobrze się skomunikujemy i dogadamy.

Robimy pranie, pijemy morze kawy. Rzeczy suszą się na ogródku. Całego obiektu “pilnuje” pies, przyjazny i towarzyski. Nie opuszcza nas na krok.

Zaplanowane mamy tu na rano śniadanie. Mijają dwie godziny a rzeczy już są suche. Szykujemy się na odpoczynek a na farmę przyjeżdżają inni goście i grillują. Pora spać.

Pozostałe wpisy